środa, 15 października 2014

Day by day a tu jesień is coming...

O, taka właśnie! Widoczna z naszego 11 piętra, w tle jezioro Ontario.



Cały czas poznajemy Nowy Ląd, wdrażamy się w system i kulturę. Adrenalina opada, mózg zaczyna analizować bardziej krytycznie nowe warunki.
Jesteśmy tu już ponad 4 miesięce, ale to jednak zdecydowanie za wcześnie na stwierdzenie, że to jest to - że tu jest te nasze miejsce na Ziemi. Źle nie jest, idealnie też nie.
Dzień za dniem nam mija, Syn chodzi do Kindergarten, chociaż czasami rano się dziwi, że dziś też musi iść - przecież wczoraj już był... . Piotrek chodzi do swojej szkoły językowej (o której wkrótce), a ja do pracy.
Załatwiliśmy już wszystkie sprawy formalno - papierkowe, więc o tyle dobrze, że jesteśmy już zarejestrowani tam gdzie powinniśmy. Ostatnią rzeczą było znalezienie family doctor, który zaopiekuje się naszym zdrowiem. Jesteśmy już zapisani do konkretnego lekarza, więc nie musimy już się tłumaczyć w Walk - in Clinic, dlaczego jeszcze nie mamy stałego lekarza. A trzeba było.

Teraz zostało już przygotowywanie się do zimy, którą mnie tu notorycznie straszą. Jakby w Polsce jej nie było... .

I na razie tak sobie żyjemy i się stabilizujemy.

4 komentarze:

  1. Pozdrowienia i powodzenia. Buziaki. Karolina K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć Aniu,

    przed chwila trafiłam na Twój blog i byłabym Ci bardzo wdzięczna gdybym mogła do Ciebie napisać na prywatny adres mailowy. Mam kilka wątpliwości/pytań dot. wyjazdu, który również przed moja rodzinką. Jak możemy się skontaktować? Serdecznie z góry dziękuję, Ola

    p.s. widok z okna piękny, ujmujący....

    OdpowiedzUsuń