środa, 27 maja 2015

Jak wygląda życie w bloku

O samej procedurze dostania się do takiego apartamentu w bloku pisałam już TU i trochę TU.
Nie przypominam sobie z Polski bloków w tej formie co tu, w Kanadzie. Otóż różnic jest kilka - pierwszą daje się zauważyć już przy samym wejściu - wchodzimy do loby a nie do blokowej klatki. Loby to zwykle reprezentacyjne pomieszczonko, coś w rodzaju holu, gdzie można wygodnie poczekać na kogoś, zwykle znajduje się też tam recepcja z ochroniarzem, miejsce na darmowe gazety i skrzynki pocztowe. Jak łątwo się domyślić, im ceny wynajmu wyższe, tym loby bardziej okazałe.

Co do poczty - nie wiem, czy tak jest wszędzie, ale jeśli dostajemy paczkę/coś co ma być doręczone do "rąk własnych", wówczas jesteśmy wzywani przez domofon na dół, by przesyłkę odebrać - jeśli nie ma nikogo w domu, wtedy w naszej skrzynce zostawiana jest kartka z informacją o możliwości odbioru. Funkcję domofonu pełni nasz... telefon komórkowy! Przy podpisywaniu umów podajemy swój numer, który jest wprowadzany do systemu, więc jeśli ktoś chce się do nas dostać, wybiera z listy lokatorów nasze nazwisko i uzyskuje połączenie bezpośrednio z nami - a my, jeśli chcemy, wpuszczamy taką osobę do środka, wpisując kod w nasz telefon otwierając tym samym drzwi naszemu gościowi - całkiem sprytne.

Dla nowo przybyłych z Polski zaskoczeniem może być brak pralki w mieszkaniu. Nie ma. Są za to publiczne, zwykle na każdym piętrze w specjalnym pomieszczeniu. Pralka i obok suszarka. Żeby skorzystać z tego przybytku, najpierw trzeba zaopatrzyć się w kartę, którą sobie dowolnie doładowujemy w automacie dostępnym na terenie bloku. Ładujemy do pralki pranie, nalewamy co trzeba, wkładamy kartę, wybieramy program i już gotowe. Koszt jednego prania to $2.25. Wkład całkiem spory, ale dla mnie minusem jest krótki czas prania - jedynie 30 min. co czasami nie wystarcza. Suszarka za to w tej samej cenie pracuje godzinę co jest ok.

Fajnym pomysłem jest organizowanie eventów świątecznych w loby. Na kilkanaście dni przed wydarzeniem pojawia się kartka z informacją by się zjawić i wspólnie bawić. Korzystamy. Bardzo sympatyczne było na dotychczasowych spotkaniach. Wygląda to tak, że w loby przygotowany jest jakiś stół z napojami i przekąskami, gra jakaś muzyka i w zależności od okoliczności są odpowiednie akcenty - na Halloween organizatorzy byli poprzebierani, na święta Bożego Narodzenia był Mikołaj z drobnymi prezentami dla dzieci. Bardzo fajna inicjatywa.

Jak się mieszka w 18 piętrowym wieżowcu, czasami zdarzają się niespodziewane atrakcje - np. w postaci fire alarm. W każdym mieszkaniu jest instalowany głośnik, który umarłego by obudził. W razie alarmu zaczyna wydawać przerywane piszczenie. Głośne. Bardzo głośne. Nie ma obowiązku opuszczania mieszkania, ale... ciężko wytrzymać. My wychodzimy bo to potrafi pipczeć kilka dobrych minut (do momentu przyjazdu straży pożarnej). Oczywiście dyrdać trzeba klatką schodową bo windy są wyłączane, więc trochę to schodzi (mieszkamy na 14 piętrze), wszyscy zbierają się w loby i okolicach drzwi wejściowych. Takich alarmów było chyba ze 4 z czego pierwszy był w okolicach 4 nad ranem... . Taki urok życia w dużym bloku.

Ostatnia chyba rzecz, niewiele różniąca się od tego co znamy z Polski, to różne naprawy. Jeśli coś się zepsuło, odpadło, pociekło itp. to zgłaszamy to w biurze (w tym samym bloku) na specjalnym formularzu, po czym zwykle tego samego dnia przychodzi pan złota rączka i na koszt administracyjny nam naprawia. Ekipa sprzątająca jest cały czas ta sama, sprzątane jest codziennie.
Ciekawostka - osoby dbające o naprawy i czystość mają obowiązek mieszkania w tym samym bloku - mieszkanie mają za darmo + normalną pensję do tego. To w razie jakichś większych awarii, by zawsze ktoś był by pomóc.

Czasami czuję się jak w akademiku dla dorosłych - nieraz ktoś zjeżdża w szlafroku po poranną gazetkę albo kawę do sklepu na dole (pod naszym blokiem znajduje się mini market w strefie handlowej, do której mamy bezpośredni dostęp przez drzwi), czy kiedy idę wstawić w kapciach pranie mijam kogoś kto własnie się wprowadza/wyprowadza i się stara uporać z wszystkimi bambetlami.
Fajnie jest :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz