2013 był szczególny.
Zima - czytanie, czytanie, czytanie. I jeszcze więcej czytania na temat Kanady. Mieszanka uczuć i ciągłe domysły "coby było gdyby..."
Wiosna - czas dojrzewania do decyzji - jechać czy zostać. Jeśli jechać, to kiedy, z jakiego programu, czy warto. Jeśli zostać - to co tu w tej Polsce robić, by było lepiej...
Lato - decyzja podjęta. Składamy papiery. Kilka długich wieczorów na wypełnianie sterty plików. Zaraz po tym, wystawienie mieszkania na sprzedaż - "szczęśliwy traf" - kilka miesięcy później finalizacja transakcji.
W lipcu mój egzamin licencjacki i jak na razie koniec studiów, przynajmniej w Polsce.
Jesień - przekazanie mieszkania i nasza przeprowadzka do wynajmowanego, nieco większego lokum. Maraton po specjalistach i diagnoza Syna. Czekamy na decyzję...
Zima - Zielone światło. Wszystko się układa po naszej myśli - może właśnie tak miało być? Syn dostaje wszystko to, o co zabiegałam, a nawet więcej - jest super. Tuż przed świętami dostajemy pomyślną decyzję - jest naprawdę dobrze.
Tak intensywnego roku jeszcze nie miałam do tej pory. Chociaż... obawiam się, że ten nadchodzący może być równie emocjonujący co ten przemijający :)
Dużo szczęścia w 2014 roku!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz