wtorek, 26 kwietnia 2016

Formalności papierkowe

Wraz z zakorzenianiem się w Kanadyjskiej ziemi, zdobywamy kolejne levele wtajemniczenia. I tak, co krok, to coś nowego.
By cokolwiek załatwić związanego z finansami, np zmienić mieszkanie, aplikować na kartę kredytową, wziąć kredyt na auto/dom,  trzeba wykazać się dochodami. Nie byłoby to takie uciążliwe, gdyby wystarczyło np. ostatnie T4 (rozliczenie podatkowe, odpowiednik Polskiego PIT), ale nie! Tu trzeba najczęściej najbardziej aktualny pay check/pay stub z pracy i dodatkowo Letter of employment od pracodawcy, w którym to pracodawca wylicza dokładnie ile dni, ile godzin i za ile delikwent pracuje - też ze świeżutką datą. Sprawa się komplikuje, gdy aplikujemy na przykład o apartment jako para/małżeństwo - wówczas potrzeba od każdego człowieka z osobna tychże dokumentów. Bez tego nie pójdzie. Czasami, pomimo tych dokumentów, potrafią jeszcze do pracodawcy zadzwonić i poprosić o potwierdzenie czy nic się nie zmieniło od czasu wystawienia. Ogólnie to tu lubią dzwonić, chociaż mam wrażenie, że czasami bardziej preferują zostawianie info na poczcie głosowej... do czego ja znowu nie potrafię się przyzwyczaić.
Biedni ci pracodawcy i supervisorzy - cały czas coś ktoś od nich chce.
Zwykle nie ma żadnych problemów z uzyskaniem takich papierów, aczkolwiek dla mnie jest to nieco krępujące - zwłaszcza kiedy załatwiasz kilka spraw w krótkim czasie, ale na tyle długim, że poprzednie papiery się zdezaktualizowały, bo twój last pay stub nie jest już tym ostatnim, bo minęły 2 tygodnie od jego wystawienia....

wtorek, 12 kwietnia 2016

Waterloo Region Museum

Posiadanie auta niesamowicie poszerza horyzont.
W związku z powyższym, zataczamy coraz szersze kręgi - trafiliśmy do Waterloo.
Miasteczko bardzo sympatyczne, z jeszcze fajniejszym muzeum. Kolorowy budynek łączący nowoczesność z historią, przyciąga wzrok. Główna myśl przewodnia tego miejsca to podróż w czasie - cofamy się do lat, gdzie Waterloo i Kitchener były małymi mieścinkami. Bogactwo map, wizualizacji, fotografii, sprzętów naszych dziadków i prawdziwa zabudowa miejsko - wiejska pozwalają niemal poczuć na własnej skórze upływ czasu. Wizyta w tym muzeum to niezwykła opowieść o pierwszych osadnikach, emigrantach z Europy ale także o ludziach którzy od lat zamieszkiwali te tereny - First Nations, czyli tzw. Pierwsi Ludzie (w Kanadzie według tutejszej poprawności politycznej nie powinno używać się słowa Indianie, a własnie "First Nations").

Muzeum duże, dobrze zorganizowane, jest także fajna sekcja dla dzieci opowiadająca o lokalnej faunie i florze.
Warto wybrać się tam dopiero po 1 Maja, ponieważ dopiero wtedy jest dostępne zwiedzanie części zewnętrznej - domów z okolic lat 1914.

Ceny biletów:
Dorośli - $10
Dzieci 5-12 lat - $5
Seniorzy i młodzież - $8

Bardzo polecamy - jedno z fajniejszych muzeów. Warto zobaczyć