A stary rok 2014? To się jeszcze zobaczy, czy był dobry. Był z pewnością dynamiczny.
Z ciekawostek, zwłaszcza dla posiadaczy wszelkich futer wrażliwych na dźwięki - tu, a przynajmniej w naszym Burlington i pobliskim Hamilton widzianym z naszego balkonu, się nie strzela petardami!!! I jakoś się da celebrować Nowy Rok bez strzelania czym kolwiek 24h/na dobę już tydzień przed godziną "0". Aż mi dziwnie było... .
Poważnie - gdzieś w oddali zaobserwowaliśmy jakieś pojedyńcze wystrzały dokładnie o północy i to by było na tyle. Zwierzaki przeszczęśliwe. Ufff.
Oczywiście niektóre większe miasta organizują "miejskiego" sylwestra z koncertami i pokazami sztucznych ogni, co nie uważam za złe - absolutnie! Ale jednak różnicę widać, a zwłaszcza słychać dość wyraźnie - nie ma tej całej kanonady wybuchów byle głośniej, byle więcej i niech wszyscy widzą i słyszą.
Niech Wam Nowy Rok przyniesie same dobre wieści!
cześć! baaaaaaardzo podoba mi się twój blog :) z chęcią czytam go od jakiś 2-3 miesięcy. jednak okropnie ubolewam nad tym, że tak mało postów dodajesz ;( twój blog jest na tyle ciekawy, że chciałabym czytać nowe ciekawe posty codziennie! :) mam nadzieję, że znajdziesz więcej czasu i poświęcisz go na pisanie przeżyć związanych z Kanadą. nie mogę doczekać się następnego postu, pozdrawiam z Polszy :D
OdpowiedzUsuńTo bardzo budująca wiadomość :) Dziękujemy!
OdpowiedzUsuńP.S. Czasami bardzo chciałabym pisać więcej - naprawdę! Tylko sił brak, bo pomysłów mam sporo... ale się postaram :)
Fajerwerkk sa co roku w the forks o 20. O polnocy nie ma widowiska gdyz jest za zimno.
OdpowiedzUsuń