Chyba każde miasto ma zakątki, które są niedostępne dla człowieka z zewnątrz - Burlington także je ma. Niepozorny budynek skrywający mityczne tajemnice, ciekawe historie poruszające do dnia dzisiejszego czy po prostu piękna architektura warta zobaczenia.
Sobota pachnąca jesienią, nieuniknioną, piękną i nostalgiczną.
Najpierw mini koncert muzyki celtyckiej przy naszym City Hall, następnie dom zbudowany w 1893 roku, zwany Gingerbread House - cudna budowla i aranżacja ogrodowa.
2 kościoły, muzeum Josepha Brant'a (lokalna sława), Art Gallery of Burlington - z zewnątrz powiedziałabym, nawet nieciekawa, ale robi wrażenie w środku - wiele różnych pracowni, od ceramicznej po włókienniczą (z krosnami!), przez botaniczną. Skończyliśmy na pobycie w Loży Masońskiej. Nie wiedziałam, że takowa tutaj jest, a okazało się, że mijam ją średnio 4 razy w tygodniu... . Z ciekawych informacji - znaczna część ulic w Burlington to nazwiska zasłużonych z owej loży.
Koszt zwiedzania - czas wolontariuszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz